Jak kupić psa i nie narobić sobie problemów? O tym porozmawiam z adwokat Agnieszką Łyp-Chmielewską – autorką bloga Psi paragraf oraz Koci paragraf, która na co dzień zajmuje się prawną obsługą hodowli psów oraz kotów rasowych. Prywatnie jest hodowcą zrzeszonym w Związku Kynologicznym w Polsce (Oddział w Będzinie) oraz czynnym zawodnikiem agility.
Zakup psa to wyzwanie
Zakupowi psa często towarzyszy masa emocji, sporo wątpliwości i duże pieniądze. Z doświadczenia wiem, że jest to mieszanka wybuchowa, która może zaowocować nieporozumieniem na linii kupujący – hodowca. A jak to wygląda z Pani perspektywy?
Dla mnie jako prawnika w transakcji sprzedaży najważniejsza jest umowa oraz stosowane „porozumienie” na linii hodowca-nabywca. Uważam, że sprzedający powinien poinformować nabywcę o wszelkich zaletach oraz minusach danej rasy. Jest również zobowiązany, w oparciu o przepisy kodeksu cywilnego, do udzielenia wszelkich stosowanych informacji o „przedmiocie transakcji”. Nie możemy pomijać, że zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zwierząt do psa mają odpowiednie zastosowanie przepisy jak o rzeczach. Nie budzi wątpliwości (co obecnie potwierdzane jest orzeczeniami sądów cywilnych), że do psa wprost stosujemy przepisy kodeksu cywilnego o sprzedaży, a w tym i o rękojmi – czyli odpowiedzialności za wady fizyczne sprzedanego psa.
Uważam, że każdy hodowca powinien mieć przygotowaną „instrukcję obsługi szczeniaka”, która byłaby wręczana nabywcy. Często też hodowcy zapominają o tym, że nabywca jest osobą, która nie funkcjonuje w naszym środowisku kynologicznym i pewne rzeczy mogą być dla niej obce jak np. określenia typu „pies hodowlany”, „pies na kolanka”, „PET”. To zadaniem hodowcy jest wyjaśnienie i wprowadzenie nabywcy w „ten świat”. Nie możemy również pomijać, że nabywca (w swojej ocenie) płaci „grube” pieniądze za psa (w szczególności po 2020 roku) i również ma swoje wymagania.
Często bardzo trudno jest wyjaśnić nabywcy, że hodowca nie może dać mu gwarancji na zdrowie psa – pomimo że bardzo często tak nabywcy uważają. Skoro kupują psa z renomowanej hodowli, za duże pieniądze to musi być on przecież zdrowy. Tutaj pomocne dla nabywcy są obecne przepisy o rękojmi, gdzie faktycznie odpowiedzialność hodowcy jest bardzo szeroka. Co ważne, nie jest uzależniona od winy sprzedającego. Oznacza to, że hodowca o wadzie mógł nie wiedzieć, mógł mieć przebadanych rodziców, ale odpowiedzialność za wady i tak poniesie, bo tak stanowią przepisy prawa.
Wraz z pojawieniem się w domu szczeniaka, pojawia się fala radości, a zaraz za nią morze konsekwencji. Czy zgodzi się Pani ze mną, że przyczyną konfliktu najczęściej wcale nie są pieniądze, ale rozczarowanie, że wizja Kupującego całkowicie rozminęła się z rzeczywistością. Poczucie, że ktoś wydał spore pieniądze na psa, który nie spełnia jego oczekiwań, a do tego ma problem, żeby dogadać się z hodowcą.
Myślę, że w tym twierdzeniu jest wiele racji. Często wystarczyłoby dobre wsparcie ze strony hodowcy w trudnej sytuacji, a nie obwinianie nabywcy – co niestety jest bardzo częstym zjawiskiem. Dodam, że oczywiście są hodowcy, którzy wspierają nabywców, pomagają, są otwarci na kontakt – i przyznam, że tacy hodowcy nie mają spraw sądowych (śmiech), ponieważ potrafią się porozumieć z nabywcą. Oczywiście często to również zależy od samego nabywcy i jego nastawienia. Ostatnio niestety również nabywcy są bardzo roszczeniowi, co w mojej ocenie wynika z kwot, jakie płacą za psy.
Z doświadczenia też wiem, że często wystarczy, aby hodowca wspierał nabywcę, zaproponował rozwiązanie (ale nie polegające na – oddam Ci pieniądze, a ty mi psa) i wiele konfliktów można byłoby uniknąć. Z tym że to zależy od dwóch stron – bo często nabywcy uważają, że hodowca wiedział o chorobie, zrobił to specjalnie itp. Niestety też w rozwiązaniu takich sytuacji nie pomaga nam Internet oraz media społecznościowe, gdzie często są wypisywane ogromne – i nie boję się tego określenia – bzdury prawne.
Dlatego od ponad 3 lat prowadzę bloga psiparagraf.pl – tak, aby dostęp do rzetelnej wiedzy był powszechny.
W jakich sytuacjach Kupujący zgłaszają się do Pani po pomoc?
Najczęściej są to wady i choroby nabytego psa. Często również trafiają mi się sytuację, gdzie nabywcy uważają, że zostali wprowadzeni w błąd przez hodowcę, co do jego przynależności do danego stowarzyszenia kynologicznego. Twierdzą, że nabyli psa, który nie jest rasowy. I tutaj po naszej poradzie następuje wielkie rozczarowanie. W polskim prawie nie ma definicji psa rasowego. Każda hodowla jest legalna, jeśli jest zarejestrowana w ogólnopolskim stowarzyszeniu, którego głównym celem jest hodowla psów lub kotów. To po stronie nabywcy leży obowiązek należytej staranności i pozyskania wszystkich ważnych informacji potrzebnych do zakupu.
Co powoduje, że strony nie potrafią się porozumieć i sprawa trafia do sądu?
W głównej mierze brak dobrej woli po obu stronach. Zamiast próbować się porozumieć, to następuje fala wzajemnego obwiniania się. Hodowca twierdzi, że wada powstała z winy nabywcy. Nabywca twierdzi, że hodowca świadomie rozmnaża chore psy. Często również hodowca, zamiast próbować podjąć rozmowę, od razu wskazuje, że zwróci pieniądze, ale oczekuje zwrotu psa. Nabywcę to od razu oburza, bo jego pies to przecież członek jego rodziny. I tak nakręca się spirala konfliktu, która ostatecznie kończy się w sądzie.
Rozstrzyganie konfliktu w sądzie kojarzy mi się: z dużym stresem, sporym wydatkiem, długim oczekiwaniem na wyrok sądu i niepewnością, co sąd zdecyduje. Z czym wiąże się sprawa w sądzie i na co warto się przygotować?
Ja jednak patrzę na sąd zdecydowanie inaczej (śmiech) w końcu to moje miejsce pracy. Ale na poważnie. Niestety sprawy sądowe w Polsce trwają średnio około 2-3 lat. W sprawach z rękojmi, czyli gdy dochodzimy od sprzedającego któregoś z przysługujących nam uprawnień w związku z chorobą, czy wadą, zazwyczaj w sprawach powoływany jest również biegły lekarz weterynarii. Co przedłuża trwanie sprawy. Jak się przygotować?
Po pierwsze pilnować prowadzenia dokumentacji medycznej przez lekarzy weterynarii. Pamiętać o konieczności poinformowania sprzedającego o wadzie.
Następnie mierzyć swoje siły na zamiary, czyli jeśli żądamy np. obniżenia ceny, to faktycznie powinno być ono proporcjonalne do istniejącej wady.
Co do kosztów postępowania – one uzależnione są od wartości roszczenia, jakiego dochodzimy. Stosujemy ustawę o kosztach sądowych, która nam te wysokości określa. Zasadą polskiego procesu cywilnego jest, że strona, która przegrywa postępowanie, ponosi jego koszty, w tym koszty zastępstwa procesowego (które również są określone przez przepisy prawa).
Nie będę ukrywać, że nabywca ma znacznie większe szanse na wygraną sprawy sądowej, ponieważ przysługuje mu np. przymiot konsumenta. Oczywiście nie mówię, że w każdym przypadku, ale kiedy wada ma podłoże wrodzone lub genetyczne, to pozycja nabywcy jest znacznie korzystniejsza niżeli sprzedającego.
Dobry plan zakupu psa to podstawa
Obie wiemy, że łatwo ulec emocjom pod wpływem zdjęcia lub filmu cudnego szczeniaka i jak trudno jest powiedzieć sobie „STOP”. Oglądasz puchatą paszczę, która patrzy tylko na Ciebie i… już wiesz. To ten! Ja chcę tego! On jest taki cuuuudny! Kupujesz i masz. A co masz? No właśnie… Po paru tygodniach się okazało, że nie to o czym Ty i Twoja rodzina marzyliście. W moim e-booku „Jak kupić czarnego teriera. Wskazówki hodowcy” tłumaczę, że dobry plan zakupu psa to podstawa. A dobór psa pod kątem potrzeb jest równie ważny, jak wybór hodowcy, którego polityka hodowlana jest zgodna z wartościami kupującego. Czy miałaby Pani mniej pracy, gdyby Kupujący kierowali się tymi zasadami? :)
Myślę, że zdecydowanie :) Drugim równie ważnym czynnikiem byłaby zmiana przepisów prawa, ale na to się nie szykuje.
Czy często spotyka się Pani z sytuacją, że oczekiwania Kupującego względem szczeniaka były od początku nierealne? A „pech” Kupującego polegał na tym, że nikt mu tego nie uświadomił na etapie zakupu?
Akurat przyznam, że raczej z taką sytuacją się nie spotkałam. Zdarzają się sytuację, że nabywcy proszą o konsultację pt. mam alergię na psa, chcę go oddać albo pies sika na dywan, a nie na podkłady. Wtedy też informujemy, że od strony prawnej okoliczności te nie są podstawą do np. odstąpienia od umowy. Najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest próba porozumienia się z hodowcą. Tutaj akurat moim klientom, którzy są pod skrzydłami naszej Kancelarii, doradzamy, aby się porozumieli z nabywcą, sporządzili ugodę i znaleźli nowy lepszy dom psu :)
Czy z Pani doświadczenia wynika, że Kupujący mają świadomość, czego mogą oczekiwać od hodowcy, do czego mają prawo, a na co nie mają szans?
Oj, niestety często ta wiedza pochodzi z Internetu, mediów społecznościowych, grup w mediach społecznościowych. Niestety często jest to wiedza bardzo nierzetelna, niepokrywająca się z realiami prawnymi.
Ale jest również grupa nabywców, którzy są bardzo świadomi swoich uprawnień. Często nabywcy żądają np. zwrotu całej kwoty pieniężnej za psa, który ma wadę. Jednak takiego roszczenie nie przewiduje kodeks cywilny. Przewiduje on, obniżenie ceny. Co, nie oznacza, zwrotu całości kwoty. Jeśli nabywca chciałby zwrotu całości kwoty, to powinien on oddać psa.
Czy znajomość tych zagadnień pomogłaby Pani zdaniem uniknąć wielu sporów?
Myślę, że wiedzę o uprawnieniach z tytułu rękojmi powinien mieć zarówno nabywca, jak i hodowca. Taka sytuacja faktycznie pomogłaby uniknąć wielu konfliktów i sporów.
W moim e-booku namawiam Kupującego do weryfikacji danych. Według mnie to standard i jeden z kluczowych elementów w planie zakupu szczeniaka. Czy często spotyka się Pani z sytuacją, że Kupujący nie proszą hodowcy o dokumentację albo proszą, ale na dobrą sprawę nie wiedzą, na o zwrócić uwagę?
Myślę, że jest to sytuacja nagminna! Nabywcy również nie wiedzą, jakich dokumentów mogą żądać. To mnie nie dziwi, skoro nie funkcjonują w świecie kynologicznym. Skąd mają mieć wiedzę np. o protokole przeglądu miotu, badaniach rodziców na poszczególne choroby, rejestracji hodowcy w danym stowarzyszeniu itp. Nabywcy również nie wiedzą, jak czytać dokumenty typu przegląd miotu, czy przegląd weterynaryjny. Nie rozumieją określeń typu „jądra adekwatne do wieku psa”. Skąd nabywca, niebędący hodowcą, ma wiedzieć, co to znaczy?
Często też nabywca szuka informacji w sieci i trafia tam na różne „kwiatki”. Dlatego dobrze, że powstają takie inicjatywy jak Twój e-book.
Co do zasady Związek Kynologiczne w Polsce nakłada na hodowców sprzedających psy obowiązek podpisania umowy sprzedaży. Ale wie Pani, jak to jest z zasadami w Polsce? Różnie. Są hodowcy, którzy podpisują umowy. Są też tacy, którzy nie czują takiej potrzeby. W praktyce nikt tego nie sprawdza, więc panuje wolna amerykanka. Jak to wygląda z Pani perspektywy?
Brak pisemnej umowy jest niekorzystny zarówno dla hodowcy, jak i nabywcy. Oczywiście ustna umowa jest również wiążąca dla stron, tak samo jak umowa pisemna. Jednak znacznie trudniej jest dowodzić treść ustnej umowy aniżeli pisemnej.
Umowa jest niepotrzebna, gdy jest dobrze, ale okazuje się niezbędna, gdy grunt pali się pod nogami. Pewnie nie raz spotkała się Pani z sytuacją, że Kupujący nie podpisał umowy, bo nie czuł takiej potrzeby.
Brak pisemnej umowy jest bardziej niekorzystny z perspektywy hodowcy, a niżeli nabywcy. Dlaczego? Bo np. nie ma określenia celu sprzedaży tj. czy pies jest hodowlany, czy na kolanka. Przy braku pisemnej umowy trudno jest również wykazać, czy np. rękojmia w umowie była wyłączona, czy też nie.
Czym może skutkować dla Kupującego brak umowy lub źle spisana umowa?
Jeśli umowa zawiera sprzeczne z prawem zapisy, może to powodować jej nieważność w całość. Jednak jest to najdalej idący skutek. Źle skonstruowana umowa może np. zaważyć na przeniesienie prawa własności na nabywcę. Jednak tak jak powiedziałam wyżej, więcej negatywnych konsekwencji jest dla hodowcy, aniżeli nabywcy.
Kiedy warto skorzystać z pomocy prawnika?
Myślę, że zawsze, kiedy mamy wątpliwości co do treści umowy. Jeśli tylko są jakieś prawne pytania, to uważam, że należy się skonsultować z prawnikiem. Podobnie, jeśli mamy sytuację współwłasności (tutaj akurat zawsze zalecam szczegółową umowę pisemną), czy inne specyficzne okoliczności kynologiczne typu warunek hodowlany. Prawników nie ma się co bać :)
Zapamiętaj
Zakup psa może być w Twoim wykonaniu jak przejażdżka rollercoasterem lub składanie puzzli.
Przejażdżka rollercoasterem to szybki zakup psa i zaskoczenie, że Twoja wizja rozminęła się z rzeczywistością. To często stres związany z relacją z hodowcą. To frustracja, że masz w domu problem, który kosztował Cię spore pieniądze.
Składanie puzzli to przemyślany zakup psa. To realizacja Twojego planu, który krok po kroku przybliża Cię do wymarzonej układanki.
Teraz Ty
A Ty który styl preferujesz? Jesteś żądnym wrażeń demonem prędkości, czy tak jak ja, wybierasz dobry plan? Jeśli lubisz solidne układanki, to e-book „Jak kupić czarnego teriera. Wskazówki hodowcy” jest Twoim „must have” .
Podaj dalej
Podobał Ci się tekst? Podaj go dalej. Niech Twoi znajomi też nie narobią sobie kłopotów przy zakupie psa.